nareszcie...



Od roku nie udawało mi się upiec smacznego ciasta. Zła passa zaczęła się, gdy przygotowywałam piernika na działkową wyprawę z rodziną lubego. Wtedy upiekłam pierwszego w życiu zakalca. Co prawda wszystkim smakował, bo to ciastowe żarłoki… ale ja nie byłam tym zachwycona…
Następne zakalce to ciasto marchwiowe, kolejny pienik, a nawet klasyczne brownie, które z reguły jest zakalcem. U mnie wyszedł gumowy jak leniwy klusek..
Rano pomyślałam… a może dziś, może dziś mi się uda. W końcu dostałam nową blachę w formie serduszka, którą musiałam wypróbować, i tyle już obiecywałam, że coś upiekę… po prostu musiałam.
Skusiłam się na super łatwy przepis na ciasto marchwiowe w wersji z wiórkami kokosowymi.
do przygotowania ciasta potrzebne są:
2-3 marchewki, które należy zetrzeć na małych oczkach;
2 szklanki mąki;
¾ szklanki cukru;
2-3 jajka;
½ szklanki oleju;
Łyżeczka proszku do pieczenia i łyżeczka sody oczyszczonej:
Ok. 100 gramów wiórków kokosowych.
Albo rodzynek, albo ananasa pokrojonego w kostkę, albo orzechów;
2 łyżeczki cynamonu.


Mokre składniki wymieszałam ze sobą, suche także ale w innej misce. Później połączyłam zawartości misek i z ciężkim sercem przerzuciłam zawartość do serduszkowej formy. Wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 180 st.C i patrzyłam zastanawiając się, czy znowu lubego uraczę zakalcem…



Wyszło piękne, wyrosło niesamowicie i ma ładny kolorek.
Ponadto nie jest gumowe w środku, a czy jest smaczne..? nie wiem, nie lubię próbować swoich wypieków.

Komentarze