wspomnienie wakacji...

Długo mnie nie było, wpierw dużo pracy, później wakacje i znowu mało czasu przez pracę właśnie, ale już jestem i zaczynam od przyjemności.



W kwietniu wybyłam do Hiszpanii. Spędziłam kilka dni w pięknej andaluzyjskiej miejscowości Tarifie (nie Teneryfie, jak niektóry uważali.). Malownicze miasteczko położone jest i nad Oceanem Atlantyckim i Morzem Śródziemnym, dzięki temu można zanurzyć cztery litery w obydwu. A z plaży można podziwiać wybrzeże Afryki oddalone zaledwie o 15 km:)
Jednak nie to  było najważniejsze. Po pierwsze ludzie  - Martini, Monia i Wiktor, a po drugie jedzenie, dobre jedzenie, godne jedzenie, cudowne jedzenie, pachnące jedzenie i rozkochujące w sobie jedzenie.

daktyle, zjedzone na plaży


paella, najlepsza jaką jadłam w życiu
krewetki, nic więcej nie trzeba pisać
napoleonka z kremem pseudo tofi
Kawy, codziennie w innym miejscu. kofeina ratowała

Było świetnie, aż sobie zazdroszczę, że tam byłam. Dziękuje dziewczyny i chłopczyku :)

Komentarze