Zielony Jazdów

Musiałam tam zajrzeć, no musiałam choć tylko na chwilkę. Umówiłam się z Natalią, spóźniałam się, a ona wydzwaniała - Zakrze, jestem w niebie, obkupiłam się w pomidorki, zioła i sałaty, gdzie jesteś? Jechałam, wysilałam mięśnie - bo wybrałam złą trasę i poczułam, że Warszawa jednak nie jest miastem dla rowerów. Te krawężniki, liczne przebudowy, ludzie wrodzy i źli - ech, ale nie o tym.

Dojechałam i moim oczom ukazał się cud w postaci Pana Ziółka i jego stoiska. Było jeszcze jedno prócz tego, ale mniej spektakularne - choć miało kwiaty cukinii - nabyte przez moją kompankę.
U Pana Ziółka było wszystko - kapusty, marchewki, bakłażany, cukinie, kabaczki, przeolbrzymia ilość sałat, pomidory w różnych kolorach, szpinak, papryki, dynie, ziemniaki, i zioła - co tam się działo na tym stosiku to najśmielsze me oczekiwania przeszło.
Było chyba wszystko - zobaczcie sami!




http://www.panziolko.pl/index.html

Komentarze