Makaron ladacznicy, przepis Gwyneth Paltrow



Jakiś czas temu kupiłam książkę kulinarna Gwyneth Paltrow Córeczka tatusia i muszę przyznać, że mnie zaskoczyła, pozytywnie. Aktorka z roku na rok nabiera tego czegoś - jest piękną kobietą o nieskazitelnej figurze. I wiem, że dużo trenuje, stać ją na kucharzy, produkty najlepszej jakości i może sobie pozwolić na wszelkie zabiegi kosmetyczne, czy inne tam historie, ale w przypadku sztuki kulinarnej niczego nie udaje. Szczerze wyznaje, że sama nie napisała tej książki. Pomagała jej zawodowa kucharka, która podglądała aktorkę w kuchni, podczas kilku miesięcy przygotowywania potraw. Notowała, obliczała, warzyła, a nawet mierzyła wszystko, aby spisać skrupulatnie, z dokładnością farmaceuty, proporcje. Gotowanie jednak nie da się zamknąć w sztywne ramy - że niby na dwie osoby to trzeba tyle makaronu,  a na trzy o tyle ziarenek pieprzu do zupy więcej. Tak się nie da - trzeba improwizować, a najważniejsze - jak u Gwyneth - serwować wszystko na białych talerzach.


Składniki na makaron ladacznicy, oczywiście po moich poprawkach:
4 fileciki anchois, puszka pomidorów, 3 ząbki czosnku, 5 oliwek czarnych, łyżka kaparów, opłukanych z zalewy octowej, odrobina soli i dużo pieprzu, a także makaron - użyłam penne
pół opakowania na dwie osoby:)

Pomidory wlałam do małego rondelka i zaczęłam dusić, dodałam rozdrobnione ząbki czosnku, sól i pieprz. Po 5 minutach, przykryłam pokrywką i zmniejszyłam ogień. W tym czasie zaczęłam gotować makaron, gdy dochodził na rozgrzaną patelnię wrzuciłam fileciki, oliwki i kapary, rozgniotłam szpatułką i po minucie, gdy rybki zaczęły się rozpadać, wlałam pomidory. Wymieszałam i dusiłam aż sos zgęstniał, tak ok. 5 minut. Teraz odcedzony makaron wrzuciłam do sosu i wymieszałam. Podałam z listkami bazylii.
Było tak dobre, że nawet luby zjadł, choć za anchois nie przepada.

Komentarze

Prześlij komentarz