Yugo przy Marszałkowskiej

Skuszona recenzją Nakarmionej Stareckiej, że swojsko, smacznie i tanio, i bliskością kina, do którego potem leciałyśmy, zaciągnęłam koleżankę Karolinę do Yugo. Obydwie nie gardzimy mięsem, a właśnie w Yugo nie da się przed nim uciec. Co prawda – jest coś dla wegetarian, ale jak myślimy o kuchni bałkańskiej, to widzimy więcej tłuściutkich mięs z dodatkiem sosów i warzyw niżeli samych warzyw. Tak, tak, droczę się – lubię także pożreć wegetariańsko/wegańsko.

Menu w Yugo znajdują się mięsa jako kotlety, podawane w sałatce albo w chlebku/bułce lepinja – gdy nasiąkła sosami, tłuszczem z mięsa, była przeboska. Wzięłam gurmanska pljeskavica z dużym kotletem wołowo-wieprzowym z cebulą i serem, z dodatkiem warzyw, dobrego czosnku, sosu na bazie jogurtu, ajwaru, a Karola cevapi sa slaninom, czyli miej więcej to samo, ale mięso jest dodatkowo zawinięte w boczek.  I jest jeszcze konkretniej.

Mojemu daniu daję wysokie noty, choć mięso mogło być mniej słone. Na szczęście neutralizowała to bułka i dodatki, chrupiący ogórek, sałata lodowa. Karola też wyglądała na ukontentowaną, przez dłuższą chwilę nic nie mówiłyśmy. Następnym razem jednak zamówię sałatkę, bo dziś po tej wyżerce wcinam same owoce, a ciągle czuję smak mięsa.

I nie zgodzę się, że to fast food – choć papu podawane w papierowym pudełku i faktycznie w przystępnych cenach – to czekałyśmy na nie jakieś 10-13 minut, słyszałyśmy, jak kotleciki są smażone, co jest dużym plusem.


Yugo,
Marszałkowska 10/16 i Sienna 83, czynne codziennie do 20.

Komentarze