Jakoś takoś zimno, pada. Może więc kapuśniaczek?

Zdjęcie robiłam podczas jedzenia, a jadłam wyłodniała, ubrana już po domowemu w leginsy i bluzę, obowiązkowo leżąc na kanapie. Taki miałam wczoraj nastrój – bo taka była aura, niebo miało odcień chodników. I kapuśniak wszystko rozjaśnił kolorem, ciepłem, kwaśno-mięsnym smakiem. Przygotowałam go bowiem na wywarze z kości.

Składniki:
kawałek, wielkości dłoni, kości wieprzowych
marchewka, pietruszka, mała cebulka
ok. 300 g kiszonej kapusty
sól, pieprz, dwa ząbki czosnku, ciutek cukru
5 ziemniaczków.

Warzywa umyłam, obrałam, pokroiłam na drobne kawałki i wraz z kością wrzuciłam do garnka, zalałam wodą do przykrycia składników. Dodałam przyprawy i podgotowałam na małym ogniu, może ze 30 minut, potem wyjęłam kostkę i ją obrałam dla psa rodziców (można zostawić w środku), a dodałam do garnka kapustę. Z nią zupy się nie gotuje, bo straci cenne sfermentowane składniki, tylko chwilę podgrzewa. I od razu podaje. Z dokładką oczywiście.

Komentarze