Quinoa z pieczonymi warzywami


Kocham pieczone warzywa, tak na szybko 30 minut w ciepłym piekanriku, oczywiście skropione olejem z wyciśniętym czosnkiem, aby złamać ich słodycz. Te także tak zrobiłam, była papryka pocięta w paski, cukinia w plasterki, małe pomidorki na pół i tyle. Wiedziałam, że zjem je z kozim kleksem. Potrzebny był jeszcze wypełniacz - tym razem staneło na kaszy quinoa. W sumie nie wiem, czy to kasza, czy ziarna.
Z internetu wyczytałam, że to komosa ryżowa, która nie zawiera szkodliwego dla niektórych glutenu, którą zajadali się nią ponoć Inkowie, Majowie, no wiadomo, że lubią ją w Ameryce Południowej. Smaczna jest, choć nie ma zdecydowanego smaku jak gryczana, czy jaglana, smakuje raczej jak makaron ryżowy, i śmiesznie wygląda - ma drobne ziarenka, które są białe i zawinięte jak ślimaczki, po ugotowaniu robią się przezroczyste i rozwijają ogonki.


Z bliska wygląda - o tak.
Gotuje się jak zwykły wypełniacz, najpierw robi się wrzątek, potem wrzuca kaszę i po 25-30 minutach jest gotowa. Zanim ją zjadłam, polałam ją kilkoma łyżkami oliwy i posypałam poszatkowaną pietruszką, do wymieszanej dodałam warzywka.

Komentarze