Białystok na weekend, przegląd fajnych knajpek!


Pałac Branickich, w którym jest akademia medyczna. Foto zrobiła Edytka która ma fenomenalnego bloga
Urodziłam się w Białymstoku, ale w ogóle go nie znam, choć bywam przejazdem przy okazji odwiedzin przepięknej Biebrzy czy tajemniczej Białowieży... Tym razem postanowiłam złazić wzdłuż i wszerz, co ułatwili mi Edyta z Maćkiem i ich Figą – przygarnęli mnie pod swoje skrzydełka, oprowadzali, dotrzymywali towarzystwa, śmiali się z dowcipów i wybaczyli upicie się i padnięcie na kanapie. :)
Jednak nie po to jest ten wpis, chciałam przestawić kilka fajnych miejsce w Białymstoku dobrych na paszę, kawę, pogaduchy i spacer!

Pierwsza była Kafka Bistro, lokal dość mały, ale przytulny, do którego można wejść z piesem. Idealne miejsce na śniadanie, są duże warzywno-chlebowe porcje, a także na ciacho – zachwycił mnie, oczywiście, blok czekoladowy. Kawa też była godna naszych podniebień. Ceny bardzo przyzwoite.

Dalej - dobre wrażenie zrobiło na mnie Flow Food, czyli jedyna wegańska knajpka w mieście. Menu jest proste, ceny nie są wygórowane, wszystko jest smaczne, choć mogłoby być bardziej przyprawione. Zjadłam tam „stałkę" czyli falafele z frytkami i surówką, były idealne pod piwo za kilka miejsc dalej i pigwówkę jeszcze dalej. Moi kompani szamali kluski jaglane z sosem pomidorowym, a spotkana koleżanka kaszę gryczaną nieprażoną z warzywami, nikt nie narzekał - a znają się na gotowaniu, więc mogliby. We Flow Food można się zdrowo zjeść, odpocząć, nie ma nadmiaru ludzi, ani ozdób, które rozpraszają.

Jednak najlepszym wyborem była Baristacja, znajduje się blisko spacerowni wzdłuż Lipowej, do której wybrałyśmy się z Edytką na kawę, na kacu, po niedzielnym długim spacerze po bajecznym, niemal wyjętym z trylogii husyckiej, Zwierzyńcu. I choć menu mają dość nieczytelne i chaotyczne, to udało mi się dokonać dobrego wyboru, co w sumie nie było trudne. Na miejscu bowiem są dania przekąskowe, zupy i kanapsy – te ostatnie są na wypiekanym na miejscu chlebie żytnim na zakwasie. Niebo w gębie! Zjadłam dwie duże kanapki z pastą jajeczną, warzywami i bekonem, popiłam świeżym sokiem z grejpfruta i miałam ochotę na drzemkę. Edytka zjadła kanapsy z pasztetem z buraków z dodatkiem chrzanu. Była ukontentowana.
Gdyby nie to, że byłyśmy pełne, to pewnie sięgałybyśmy po prężące się na ladzie słodkości - drożdżówki, ciastka, serniki... Ach, zostawię je na następną wizytę, oby była chyżo. 


Komentarze