Moja Cafe i ich lody naturalne!!! Są grzechu warte!

Miałam wiele powodów, by tam zajrzeć - moja ukochana okolica, czyli skrzyżowanie Narbutta i Łowickiej, nieopodal Pól Mokotowskich, piękna pogoda i najważniejsze - urocza właściciela Monika, z którą pracowałam przez ostatni rok w Gwiazdach.
Jak tylko nadarzyła się okazja - pognałam i próbowałam. I próbowałam, próbowałam, wszystko w menu jest grzechu warte, szczególnie lody, które ciągle mi donoszono... Potem były brzuchy z Chodakowską i Lewandowską, oj były.

Ale do rzeczy!
Na wejściu zamówiłam sobie cappuccino i lody, a moja towarzyszka Karolka - latte, brownie i sałatkę z koziego sera. 
Brownie rozwalało na łopatki, genialne, idealnie skomponowana słodycz i wytrawność ciemnej czekolady, konsystencja też była na piątkę - nie za twarde, ani zbyt lejące - absolutnie perfekcyjne, najlepsze jakie jadłam.
Sałatka kozia, według relacji smakoszki, również zostało świetnie skomponowana, ponoć cudownie orzeźwiająca była ciepła gruszka. Kawę też warto pochwalić, nie była za gorzka, ani mdła - jedna z lepszych mieszanek, jakie piłam, a tym tygodniu trochę wlałam w siebie tego ciemnego płynu.
Jednak najważniejsze w całej tej imprezie były lody, jadłam czekoladowe, ananasowe, waniliowe z maliną, mascarpone z wiśnią, zgapiłam, że były jeszcze nutella... wszystkie mnie zachwyciły, choć najbardziej czekoladowe. Ich smak przypomniał mi perfekcyjne gelato, jakie miałam przyjemność zjeść w Toronto we włoskiej dzielnicy.
Polecam, z pewnością będę tam zaglądać!

I jeszcze ceny (mniej więcej, tak zapamiętałam): latte ok. 11 zł, cappuccino 8-9, lody 2 kulki zjedzone przy stoliku 4-5 zł, brownie ok. 10, są jeszcze zupy kremy, inne sałatki, bruschetty, także ciasta - np. ukochane przez właścicielkę bezy.
Do zobaczenia Moja Cafe!

Komentarze